Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała oficjalne ostrzeżenie o silnych zakłóceniach sygnału GPS na północy kraju. Te coraz częściej dają się we znaki operatorom dronów, którzy skarżą się na trudności z ich kontrolą i nietypowym zachowaniu maszyn.

Polska Agencja Żeglugi Powietrznej w związku z zakłóceniami sygnału GNSS na północy Polski opublikowała informację o strefie geograficznej dla użytkowników dronów określającą rejon występowania tego zjawiska. Strefa jest widoczna we wszystkich cyfrowych narzędziach Agencji do planowania lotów dronów na czele z aplikacją DroneTower, w której to piloci dronów mają prawny obowiązek zgłaszać swoje loty. Bardzo prosimy wszystkich pilotów bezzałogowych statków powietrznych o sprawdzanie sytuacji dotyczącej sygnału GNSS każdorazowo przed rozpoczęciem lotu - mówi RMF FM Marcin Hadaj, rzecznik prasowy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

Jak informuje nasz reporter Stanisław Pawłowski, chodzi o poważne zakłócenia sygnału GPS oraz możliwe próby tzw. spoofingu, czyli fałszowania danych nawigacyjnych. W praktyce może to prowadzić do utraty kontroli nad maszyną.

Od kilku dni dostawaliśmy bardzo niepokojące sygnały od naszych znajomych z branży czy ludzi, którzy nas obserwowali, że ich drony zupełnie traciły kontrolę. Dla nas zakłócenia na półwyspie, gdzie latamy już od bardzo dawna, to było coś normalnego do tej pory i dało się z tym żyć. W momencie, kiedy wylatywaliśmy dronem troszeczkę wyżej, tracił on kontakt z satelitami. Pokazywał się komunikat, że brak jest tego pozycjonowania opartego na sygnale GPS. Natomiast sam dron był dalej w pełni sterowalny. Trzeba było tylko walczyć troszeczkę bardziej z wiatrem i starać się utrzymać tą jego pozycję - tłumaczy Wojtek Radwański, fotograf i współtwórca projektu "Bałtyk" na instagramie.

Jak zaznaczył Radwański, w związku ze zgłoszeniami od obserwujących profil "Bałtyk", jego twórcy podjęli środki ostrożności - zaprzestano lotów w terenie zabudowanym i nad większymi zgromadzeniami.

Niestety bardzo szybko przekonaliśmy się na własnej skórze, że to nie są pojedyncze przypadki i skala tego problemu jest dużo większa. Tak naprawdę jako operatorzy, niezależnie od doświadczenia, po prostu nie mamy żadnej kontroli nad tym dronem. Ten dron po prostu nie reaguje na drążki i odlatuje sobie w losowym kierunku z pełną prędkością, obniżając przy tym bardzo gwałtownie pułap lotu - alarmuje fotograf.

Przekazał, że zgłoszenia na początku obejmowały pas od granicy z Rosją, przez Mierzeję Wiślaną, Trójmiasto i Półwysep Helski. Później doszły także z bardziej odległych miejscowości - Dębków, Kołobrzegu i Łeby.

My całkowicie straciliśmy w tym momencie zaufanie do tego sprzętu w tym miejscu i rezygnujemy tymczasowo z latania. Mamy nadzieję, że ta sprawa zostanie wyjaśniona i coś się, co się po prostu zmieni - dodał Radwański.

Zakłócenia dotykają także loty

Zakłócenia sygnału GPS dotykają nie tylko operatorów dronów, ale także mają wpływ na ruch lotniczy. 

Dziś rano w Bydgoszyczy miał wylądować samolot lecący z Alicante, jednak przez utrudnienia został przekierowany do Poznania.