Co to był za mecz! Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock pokonali w Kielcach miejscową Industrię i sięgnęli po mistrzostwo Polski. Emocje były do samego końca, bowiem o triumfie płocczan zadecydowały rzuty karne.
W lepszych nastrojach do środowego spotkania przystępowali goście, którzy w pierwszym meczu rozegranym w Płocku wygrali 30:29 i tylko jednego zwycięstwa brakowało im do obrony tytułu. Kielczanie, aby zachować szanse na 21. mistrzostwo Polski w historii klubu, nie mogli sobie pozwolić na porażkę.
Wynik spotkania otworzył Dylan Nahi, wykorzystując szybką kontrę gospodarzy, a w 5. minucie kielczanie prowadzili już 2:0 po rzucie z drugiej linii Hassana Kaddaha. Świetnie mecz rozpoczął Bekir Cordalija; bramkarz Industrii odbił pierwsze trzy rzuty zawodników z Płocka. Podopieczni trenera Tałanta Dujszebajewa mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale karnego nie wykorzystał Szymon Sićko. Wcześniej z linii siedmiu metrów pomylił się zawodnik Wisły, Tomas Piroch.
W 10. minucie rzut karny skutecznie egzekwował Arkadiusz Moryto, po chwili trafił też ze skrzydła i Industria wygrywała już 6:1. Świetnie na środku kieleckiej obrony prezentowali się Theo Monar i Tomasz Gębala. Po kolejnej skutecznej interwencji Cordaliji trener Orlen Wisły Xavi Sabate poprosił o czas. Rady szkoleniowca przyniosły skutek, bo po dwóch rzutach Zoltana Szity zespół z Mazowsza przegrywał już tylko 3:6. Goście mogli zdobyć kolejną bramkę, ale Cordalija zatrzymał w sytuacji sam na sam Przemysława Krajewskiego.
W 18. minucie bośniacki bramkarz zespołu z Kielc miał już na swoim koncie sześć udanych interwencji, wygrywając po raz drugi pojedynek z Krajewskim. Z czasem gospodarze zaczęli się coraz częściej mylić w ataku, co wykorzystali to rywale. Najpierw do pustej kieleckiej bramki rzutem przez całe boisko trafił ich bramkarz Mirko Alilovic, a po bramce z koła Abela Sergio Industria wygrywała już tylko 7:6. Już chwilę później mógł być remis, ale Cordalija popisał się kolejną kapitalną interwencją, broniąc rzut Tomasa Pirocha.
Niemoc Industrii w ataku przerwał dwoma skutecznymi rzutami Daniel Dujshebaev (9:6). Cuda w kieleckiej bramce wyczyniał nadal Cordalija, który obronił karnego, wykonywanego przez Michała Daszka. Na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy ze skrzydła trafił Cezary Surgiel i było już 10:6 dla zespołu ze stolicy regionu świętokrzyskiego. Po 30 minutach 20-krotni mistrzowie Polski prowadzili 10:7. Bohaterem gospodarzy w tej części gry był oczywiście bośniacki bramkarz, który odbił 10 piłek (ponad 60 proc. skutecznych obron). Alilovic zanotował dwie udane interwencje mniej. Chwilę przed przerwą rywale stracili Mirsada Terzica, który otrzymał czerwoną kartkę za faul na Arciomie Karaleku.
Początek drugiej połowy należał gości, którzy po bramkach Krajewskiego z karnego i Dmitri Żytnikowa złapali kontakt z rywalem (9:10). Wcześniej z linii siedmiu metrów pomylił się Moryto. Na kieleckiej ławce zrobiło się trochę nerwowo. W 37. min. było już trochę spokojniej, kiedy Alilovica pokonał Gębala (13:10). Jak się okazało, nie na długo. Już minutę później po trafieniu Dawida Dawydzika przewaga Industrii zmalała do jednej bramki (13:12). Kieleccy bramkarze pierwszą udaną interwencję po przerwie zanotowali w 41. minucie, kiedy Miłosz Wałach obronił karnego wykonywanego przez Krajewskiego.
Dodało to animuszu jego kolegom z pola. Swoją pierwszą bramkę w meczu zdobył Alex Dujshebaev i gospodarze prowadzili 15:12. Goście jednak i tym razem nie zrezygnowali. Na kwadrans przed końcem trafił Miha Zarabec (16:15). Industria odpowiedziała szybko bramką Michała Olejniczaka. Rywale jednak włączyli wyższy bieg i w 50. minucie doprowadzili do remisu (18:18). Ostatni fragment meczu wszyscy w hali oglądali na stojąco.
Gospodarze utrzymali nerwy na wodzy i w 53. minucie ponownie wyszli na prowadzenie po rzucie Dylana Nahiego (19:18). W kolejnej akcji płocczanie pomylili się w ataku i trener Industrii wziął czas. Rady tym razem nic nie dały, bo kielczanie zgubili piłkę w ataku. Po kontrze trafił Daszek i ponownie był remis (19:19). Dwie minuty później kieleccy kibice mieli powody do radości, po tym jak bramkę z koła zdobył, stojąc tyłem do bramki, Karalek.
W 56. minucie Wałach obronił karnego, a pechowym wykonawcą był Zarabec. Zespół ze świętokrzyskiego na cztery minuty przed końcem po raz pierwszy od dłuższego czasu wyszedł na dwubramkowe prowadzenie (21:19). Ale to był koniec emocji. Tym razem słoweński rozgrywający stanął na wysokości zadania, po jego dwóch celnych rzutach ponownie był remis (21:21- 58.).
Na 80 sekund przed końcem kielczanie stracili piłkę w ataku i Abel Segio wyprowadził gości na prowadzenie. Industria wyrównała w przedostatniej sekundzie (Nahi). Xavi Sabate wziął jeszcze czas, ale wynik się nie zmienił i o wszystkim zadecydowały karne.
Rzuty karne lepiej wykonywali goście, wśród których pomylili się tylko Piroch i Fazekas. Kielczanie nie wykorzystali trzech karnych (Łukasz Rogulski, Cezary Surgiel i Szymon Sićko) i tytuł powędrował do Płocka.
Stan rywalizacji play-off (do dwóch zwycięstw): 2:0 dla Orlen Wisły Płock, która zdobyła mistrzostwo Polski.
Industria Kielce: Miłosz Wałach, Bekir Cordalija - Michał Olejniczak 5, Benoit Kounkoud, Szymon Sićko, Alex Dujshebaev 1, Igor Karacic 1, Arkadiusz Moryto 2, Daniel Dujshebaev 2, Cezary Surgiel 2, Hassan Kaddah 2, Tomasz Gębala 1, Arciom Karalek 1, Łukasz Rogulski, Theo Monar 1, Dylan Nahi 4.
Orlen Wisła Płock: Mirko Alilovic 1, Victor Hallgrimsson - Michał Daszek 4, Tomas Piroch, Marcel Sroczyk, Abel Serdio 4, Leon Susnja, Kirył Samoila, Miha Zarabec 5, Gergo Fazekas 1, Przemysław Krajewski 1, Mirad Terzic, Dawid Dawydzik 1, Lovro Mihic, Zoltan Szita 3, Dmitri Żytnikow 2.
Karne minuty: Industria Kielce - 6; Orlen Wisła Płock - 18.
Czerwona kartka: Orlen Wisła Płock - Mirsad Terzic (za faul, 30. minuta).