"Rosjanie, przeprowadzając zmasowane ataki, sprawiają, że Ukraina pozbywa się rakiet, czyli dojdzie do sytuacji, w której jest bezbronna" – ocenił w internetowym Radiu RMF24 gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych. W nocnych atakach wojsk Putina na Kijów zginęło 10 osób, a ok. 100 zostało rannych. To jeden z najbardziej dotkliwych ostrzałów ukraińskiej stolicy od początku wojny.
Gen. Drewniak wskazał, że w związku z zaostrzeniem konfliktu na Bliskim Wschodzie, inwazja Rosji na Ukrainę "zeszła z pierwszych stron i Rosja może sobie pozwolić na atak wymierzony w cywilne obiekty"
Gość Piotra Salaka wskazał, że precyzyjne uderzenie Rosjan mogło być podyktowane słabnącą obroną powietrzną Ukrainy. Dodał, że obliczenia niektórych ekspertów wskazują, że Ukrainie zabraknie rakiet.
Od jakiegoś czasu krąży w specjalistycznych mediach, że Ukraina ma coraz mniej pocisków przeciwlotniczych. Rosjanie, przeprowadzając zmasowane ataki, sprawiają, że Ukraina pozbywa się rakiet, czyli dojdzie do sytuacji, w której jest bezbronna. Poza tym, przy ograniczonej liczbie ukraińskich pocisków jest duża szansa, że część rosyjskiego uzbrojenia doleci tam, gdzie Rosjanie chcą. I tak się właśnie stało - wyjaśnił gen. Drewniak.
Ekspert stwierdził, że pomimo wielu sankcji i blokad, Rosja cały czas produkuje nowoczesne rakiety.
Najprawdopodobniej kooperując z Chinami, pozyskują potrzebne komponenty. Niektóre źródła podają, że Rosjanie cały czas produkują więcej rakiet, niż zużywają. Nie ma takiej sytuacji, żeby Rosja je zużyła i już więcej nie miała - podsumował rozmówca Piotra Salaka.
Gość Radia RMF24 podkreślił, że systemy obrony powietrznej w Ukrainie są w dużej mierze zależne od Amerykanów. Wskazał, że uzbrojenie wykorzystywane przez Kijów, nawet jeśli przekazane przez inne kraje, w większości jest wyprodukowane przez Stany Zjednoczone.
Amerykanie są potentatem produkcji uzbrojenia. Mają monopol na produkcję pocisków do systemu Patriot (...). Nawet europejski system NASAMS używa amerykańskich rakiet AMRAAM - wyliczał ekspert.
Zapytany, czy pojawienie się dronów w technologii wojskowej stanowi swego rodzaju rewolucję wskazał, że nie można tego jednoznacznie ocenić.
Za naszą wschodnią granicą pokazuje to rewolucyjny charakter. Z kolei między Izraelem a Iranem, to jednak lotnictwo załogowe opanowało przestrzeń powietrzną, wykonało bardzo precyzyjne uderzenia. Drony, które wysłał Iran, nie bardzo zagroziły Izraelowi - wyjaśnił gen. Drewniak.
Dodał, że "Izrael pokazuje, że jeszcze długo pilot będzie w kabinie samolotu".
Gość Radia RMF24 zapytany o ogłaszaną przez premiera Izraela "kontrolę nad strefą powietrzną Iranu", ocenił, że "Netanjahu niewiele się myli".
Jeżeli osiągnąłem taką swobodę, że mogę wykonywać wszystkie zadania w przestrzeni powietrznej przeciwnika i nie ponoszę strat, mam panowanie w powietrzu (...). Nie wiem, jak długo będą w stanie to utrzymać, bo przecież nie będzie to trwało wiecznie - wyjaśnił ekspert.
Generał odniósł się również do izraelskiego ataku na infrastrukturę nuklearną w Iranie. Ocenił, że operacja musiała być planowana z co najmniej kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
Nie da się takiej operacji przygotować w kilka dni, a nawet kilka tygodni. Podejrzewam, że planowano to 4-5 miesięcy wcześniej. Dokładnie wyznaczono osoby i cele do zniszczenia, wywiad dostał określone zadania wykonania. Lotnictwo też musiało się do tego przygotować - podsumował gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych.
Opracowanie: Tadeusz Węsierski