W ciągu ostatniej doby Strefa Gazy stała się areną jednej z najbardziej krwawych faz konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Lokalne służby medyczne, cytowane przez agencję Reutera, podają, że w wyniku izraelskich nalotów zginęło 146 Palestyńczyków, a 459 zostało rannych.
Izraelska armia, w oficjalnym komunikacie wydanym w sobotę, potwierdziła, że kontynuuje ataki oraz mobilizację wojsk, przygotowując się do rozszerzenia działań w Strefie Gazy. Celem tych operacji jest, jak podaje Izrael, "uzyskanie kontroli operacyjnej" nad kluczowymi obszarami palestyńskiej enklawy. W ramach tych działań, mieszkańcom Gazy zalecono przeniesienie się na południe regionu.
Operacja "Rydwany Gideona", jak nazwano izraelskie działania wojskowe, ma na celu pokonanie Hamasu i uwolnienie izraelskich zakładników, a wprowadzenie sił pancernych wzdłuż granicy jest jednym z jej elementów. Jednakże, intensywne działania wojskowe Izraela spotykają się z międzynarodowym sprzeciwem, szczególnie w kontekście humanitarnym.
Eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych alarmują, że Strefa Gazy stoi na krawędzi katastrofy humanitarnej. Trwająca prawie trzy miesiące blokada dostaw pomocy spowodowała, że region boryka się z problemem głodu.
Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, przyznał, że kryzys głodowy w Gazie się pogłębia.
Kontrowersyjnym rozwiązaniem, które pojawiło się w kontekście trwającego kryzysu, jest plan administracji Trumpa dotyczący trwałego przesiedlenia nawet miliona Palestyńczyków ze Strefy Gazy do Libii.
Informacje te, podane przez amerykańską stację NBC News, wywołały szeroką dyskusję i spotkały się z krytyką zarówno ze strony Palestyńczyków, w tym Hamasu, jak i prezydenta Mahmuda Abbasa. Obydwie strony konfliktu odrzucają wszelkie plany przesiedlenia, podkreślając, że nie rozwiązują one problemu, lecz jedynie przeniosą go w inne miejsce.