To historia jak z filmu - pięciu rybaków z Peru i Kolumbii zaginęło bez śladu po wypłynięciu z portu Pucusana. Przez niemal dwa miesiące dryfowali po wodach Pacyfiku bez kontaktu ze światem i bez jedzenia. Aż nagle, zostali odnalezieni żywi.
- Pięciu rybaków zaginęło 12 marca po wypłynięciu z peruwiańskiego portu Pucusana.
- Zostali odnalezieni żywi po 55 dniach dryfowania na morzu przez ekwadorski statek.
- Jak i gdzie zostali w końcu odnalezieni?
12 marca łódź rybacka "Mi Juanita" wyruszyła z portu Pucusana w Limie w stronę łowisk kałamarnic. Na jej pokładzie znajdowało się pięciu mężczyzn: José Luis Albines Mendoza (52 lata), José Gabriel Albines Machacuay (31 lat), Vladimir Ciro González Peña (32 lata), Jhony Andrés Izaza López (obywatel Kolumbii) oraz piąty członek załogi, którego tożsamości dotąd nie potwierdzono.
6 marca jeden z nich zdołał raz jeszcze skontaktować się z rodziną - przekazał, że doszło do awarii systemu elektrycznego, która pozbawiła łódź napędu i sygnału. Po tym telefonie zapadła cisza. Rodziny zaczęły organizować protesty, domagając się reakcji ze strony władz. Mijały kolejne tygodnie niepewności, aż zaginieni zostali uznani niemal za straconych.
7 maja, po 55 dniach od zaginięcia, ekwadorski statek BP ALDO dostrzegł łódź z pięcioma wycieńczonymi mężczyznami w pobliżu miasta Napa na północnym wybrzeżu Ekwadoru. Byli odwodnieni, osłabieni i pozbawieni jakichkolwiek środków komunikacji. Jak się okazało, przez wiele dni płynęli z pomocą prowizorycznego żagla.
Ich odnalezienie nazwano cudem. Wzruszająca była szczególnie scena wideorozmowy jednego z rybaków z synem - pierwsze połączenie od niemal dwóch miesięcy. Władze Ekwadoru natychmiast udzieliły ocalałym pomocy medycznej, a ich stan zdrowia z dnia na dzień się poprawia. W najbliższych godzinach mają wrócić do Peru.
Choć zakończenie tej historii jest szczęśliwe, bliscy rybaków nie kryją rozgoryczenia. Wzywają peruwiańskie władze do przyspieszenia procesu repatriacji i przeanalizowania istniejących protokołów dotyczących akcji ratunkowych na morzu.
Ich zdaniem państwo zareagowało zbyt późno, a opieszałość mogła kosztować życie ich bliskich.