Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła w niedzielę spektakularną operację specjalną, atakując daleko za linią frontu cztery rosyjskie lotniska wojskowe. Z doniesień ukraińskich mediów wynika, że uszkodzonych bądź zniszczonych zostało ponad 40 maszyn, w tym bombowce strategiczne dalekiego zasięgu Tu-95. Operację specjalną "Pajęczyna" należy uznać za niezwykle skomplikowaną pod względem logistycznym.

Portal Ukraińska Prawda podał, że operacja specjalna, której nadano kryptonim "Pajęczyna", była nadzorowana przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a dowodził nią osobiście szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wasyl Maluk. W wyniku ataku ukraińskich dronów uszkodzeniu bądź zniszczeniu uległo ponad 40 samolotów, w tym maszyna wczesnego ostrzegania (AWACS) A-50 oraz bombowce strategiczne dalekiego zasięgu Tu-95 i Tu-22M3.

Z doniesień ukraińskich mediów wynika, że siły Kijowa zaatakowały co najmniej cztery lotniska - Diagilewo w obwodzie riazańskim, Ołenia w obwodzie murmańskim, Biełaja w obwodzie irkuckim i Iwanowo w obwodzie iwanowskim. Lokalne władze potwierdziły, że doszło do ukraińskiego ataku, aczkolwiek nie ujawniły prawdziwych skutków uderzenia.

Dla przykładu - gubernator obwodu riazańskiego Paweł Małkow poinformował jedynie o incydencie z udziałem bezzałogowego statku powietrznego, ale według niego uszkodzony został tylko dach jednego z domów. Gubernator położonego na Syberii obwodu irkuckiego Igor Kobzew podał z kolei, że celem Ukraińców była jedna z lokalnych jednostek wojskowych, ale "nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia ludności cywilnej". Samorządowiec zaznaczył, że był to pierwszy atak na terytorium Syberii od początku wojny.

Drony wystartowały z... ciężarówek

Rosyjskie kanały na Telegramie "Baza" i "Mash" podały, że drony w obwodach murmańskim i irkuckim wystartowały z... ciężarówek zaparkowanych na trasach znajdujących się w pobliżu baz wojskowych. Rosjanie zatrzymali kierowcę jednego z pojazdów; "Baza" poinformowała, że mężczyzna prawdopodobnie nie wiedział, co znajdowało się w naczepie. Gubernator obwodu irkuckiego Igor Kobzew potwierdził, że drony "wyleciały z ciężarówki".

Rosyjski prowojenny kanał na Telegramie "Rybar" poinformował, że w wyniku ukraińskiego ataku rosyjska armia straciła kilka bombowców strategicznych dalekiego zasięgu Tu-95. We wpisie wskazano, że samoloty Tu-95 i Tu-22 od dawna nie są produkowane, zatem jest to katastrofalna strata dla rosyjskich sił powietrznych.

"Jest to (...) bardzo poważna szkoda dla komponentu strategicznego, spowodowana zarówno poważnymi błędami w pracy służb specjalnych, jak i nieostrożnym podejściem do samolotów, które nawet po wszystkich (dotychczasowych) atakach stały bez ochrony na otwartej przestrzeni" - napisał "Rybar". W podobnym tonie wypowiedział się autor powiązanego z rosyjskim resortem obrony telegramowego kanału "Fighterbomber". "Dzisiejszy dzień zostanie później nazwany czarnym dniem dla rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu" - stwierdził.

"Wybitna operacja sabotażowa SBU"

Ukraińskie media zaznaczyły, że operację specjalną "Pajęczyna" należy uznać za niezwykle skomplikowaną pod względem logistycznym. Najpierw do Rosji przetransportowano drony FPV, a potem drewniane skrzynie. W skrzyniach ukryto bezzałogowce, a następnie umieszczono je na ciężarówkach, które zostały zaparkowane blisko baz wojskowych. W odpowiednim momencie drony zostały aktywowane zdalnie.

Ukraiński reporter wojenny Jurij Butusow napisał na Telegramie, że grupa agentów Służby Bezpieczeństwa Ukrainy potajemnie przetransportowała do Rosji 150 małych dronów; Ukraińcom udało się zdalnie aktywować 116 bezzałogowców.

"Drony atakowały z bliskiej odległości w ciągu dnia, głęboko za liniami wroga. Bazy lotnicze były chronione przez znaczące siły obrony powietrznej - systemy obrony powietrznej, systemy walki elektronicznej i patrole z bronią strzelecką. Rosjanie spodziewali się jednak nocnych ataków przy pomocy ciężkich, dużych dronów uderzeniowych, które byłyby wyraźnie widoczne w powietrzu. Nie spodziewali się ataków małych dronów ciągu dnia" - napisał.

Dziennikarz poinformował, że szczególnie udany z perspektywy Ukraińców okazał się atak na lotnisko Ołenia, gdzie stacjonowały bombowce strategiczny dalekiego zasięgu Tu-95. Ukraińskie drony trafiały w zbiorniki z paliwem, co doprowadziło do zniszczenia "znaczącej" liczby samolotów.

Reporter wojenny podkreślił, że "po raz pierwszy w historii świata główne siły lotnictwa strategicznego, nośniki broni jądrowej, zostały trafione w swoich bazach w wyniku grupowego ataku dronów". Jurij Butusow nazwał to uderzenie "wybitną operacją sabotażową SBU, która znajdzie się we wszystkich podręcznikach historii wojskowości".

Agenci SBU są bezpieczni

Podsumowując, zdaniem Jurija Butusowa Ukraińcy zniszczyli rosyjski sprzęt wojskowy o wartości kilku miliardów dolarów, zniszczyli rosyjskie samoloty strategiczne dalekiego zasięgu, których Rosja już nie produkuje, a także osłabili możliwości wroga, gdyż maszyny te stanowiły "ważny element ciągłych ataków terrorystycznych na ukraińskie miasta".

Źródła w ukraińskich służbach specjalnych podały, że ludzie, którzy uczestniczyli w operacji specjalnej "Pajęczyna", od dłuższego czasu przebywają już w Ukrainie. Jeśli więc reżim Władimira Putina demonstracyjnie kogoś zatrzyma, będzie to kolejny wyreżyserowany spektakl dla krajowej publiki - powiedziało jedno ze źródeł, cytowane przez Ukraińską Prawdę.

Rosja potwierdza atak

Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej potwierdziło, że kilka rosyjskich samolotów wojskowych stanęło w ogniu w wyniku ataku ukraińskich dronów. "W obwodzie murmańskim i irkuckim kilka maszyn zajęło się ogniem w następstwie nalotu dronów wystrzelonych z terenu położonego w bardzo bliskiej odległości od lotnisk" - napisał resort obrony na Telegramie.

Strona rosyjska przekazała, że zaatakowane zostały również lotniska w obwodzie iwanowskim, riazański i amurskim, jednak tam ataki zostały odparte. Moskwa zaznaczyła, że w atakach nikt nie zginął, a cześć "uczestników" ukraińskiej operacji specjalnej została schwytana.