JA znaczy BÓG - po hebrajsku. Jednak w nowej, pełnej poruszających wspomnień i zaskakujących treści, książce Renaty Baume można to słowo czytać w dwojaki sposób, także po polsku.

"Będziesz moim słońcem. Opowieść o Józefie i Rebece Bauach" - to dla mnie historia wielowarstwowa, trochę jak tekstualna cebula. W miarę czytania- z rosnącym zdumieniem- odkrywałem jej kolejne literackie "liście", począwszy od literalnej, dosłownej, życiowej fabuły, przez wymiar generacyjny, historyczny. Jednak wszedłem głębiej: w ukryte, metaforyczne znaczenia związane z "tekstem w tekście" i "obrazami" w książce, czyli poezją i twórczością plastyczną Józefa Baua. A pod koniec czytelniczej przygody objawiła się przede mną najbardziej tajemnicza, kabalistyczna treść owej podwójnej biografii, warstwa sekretna, wynikająca z oryginalnych badań mistyczno-lingwistycznych bohatera tego fascynującego tomu.

Napisałem o coraz większym zaskoczeniu, bo - przyznam szczerze - sięgnąłem po tę księgarską nowość, która ukazała się nakładem wydawnictwa Insignis, skuszony zapowiedzią opowieści o niezwykłych losach żydowskiej pary podczas niemieckiej okupacji. Ich ślub zaaranżowany przez matkę Józefa w obozie w Płaszowie uwiecznił Spielberg w "Liście Schindlera". Utalentowany poeta i grafik oraz czuła, opiekuńcza kosmetyczka spotkali się w płaszowskim obozie. Połączyło ich uczucie, któremu na zawsze pozostali wierni, na przekór okrutnym czasom i okolicznościom: w obozach w Płaszowie, Gross-Rosen, Auschwitz, Brunnlitz, Lichtewerden, powojennym Krakowie, czy Izraelu. Przekonałem się jednak, że ta wzruszająca, niebiańsko piękna historia rozgrywająca się w piekielnym czasie, otwiera się na inne możliwości interpretacyjne.

Kto chce w większym stopniu zapoznać się z zawartością książki, zachęcam do posłuchania podcastu z wywiadem z Renatą Baume (nie ma w nim zbyt wielu spoilerów, bo tom jest znacznie bogatszy niż poniższe "mówione" streszczenie).

Pomyślałem, że ta książka to rodzaj hagady - żydowskiej opowieści. Najbardziej popularna jest hagada na święto Pesach - opowiada i przypomina o Wyjściu Izraelitów z Egiptu i plagach, jakie spadły na Egipcjan. W przypadku małżeństwa Bauów to wielowątkowa historia ich męczeństwa i Ocalenia oraz kary dla nazistowskich oprawców. Jednak Józef Bau w swojej twórczości opartej na przeżyciach z okresu Holocaustu dostrzegał w tej opowieści ukryty przekaz, ezoteryczny tekst i filigran stworzony z linii Losu.    

Cytat

W rezultacie wieloletniej pracy nad językiem hebrajskim tworzy poetycki słownik, w którym hebrajskie słowa interpretuje na swój własny, oryginalny sposób. "Nareszcie ukazała się książka BRIT MILA, co oznacza zarówno ‘przymierze słów’, jak i ‘obrzezanie’. W kilku słowach spróbuję opisać Ci, co zawiera w sobie, przede wszystkim, co oznacza podtytuł: DWARIM AL DWAR DWARIM - słowa o mowie (według wiary katolickiej "na początku było słowo, a słowo ciałem się stało i mieszkało między nami"). Język hebrajski jest najlogiczniejszym językiem na świecie. Każde słowo posiada rdzeń albo korzeń (SZORESZ), w ten sposób można zrozumieć znaczenie wyrazów. I tak DAWAR jest wielkim słowem - oznacza "przykazanie boskie", "rzecz", "słowo", "mowę", "sprawę" - a nawet "dżumę" - to wszystko łączy się w trzech literach. Chleb (LEHEM) wyjaśnia, że aby jeść, należy walczyć (LAHAM), co wyraża walkę o byt. Po przestawieniu liter okazuje się, dlaczego chleb i sól są podstawą życia (LEHEM - MELAH - te same litery). Jako poszanowanie godności człowieka świadczy słowo, które przez zmianę kropek raz określa "artystę" (OMAN), a raz "rzemieślnika" (UMAN), a równocześnie oznacza "prawdę" (AMEN). We wszystkich językach istnieje szalona różnica między artystą i rzemieślnikiem, u nas różnicą są tylko trzy kropki. Spójrzmy na cztery podstawy świata: wodę, powietrze, ogień i Boga. Woda tzn. deszcz (GESZEM) opada (deszcz opada), dlatego rzecz cielesna (GASZIMI) powoduje upadek, natomiast powietrze (RUAH) oznacza duchowe wznoszenie się (rzecz duchowa RUHANI). "Ogień" (ESZ) składa się z dwóch liter: ALEF i SIN. ALEF znaczy "miłość" (AHAWA), a SIN - "nienawiść" (SINA). W miejscu, gdzie kończy się nienawiść zaczyna się miłość. Nienawiść kończy się na ALEF, a ta litera jest początkiem miłości. Bóg nazywa się JA (ALLELU-JA - chwalcie Boga). Litera JOD stanęła w ogniu pomiędzy miłością i nienawiścią i tak powstał mężczyzna (ISZ), natomiast HEJ ustawiła się poza miłością i nienawiścią i tak powstała kobieta (ISZA)." Na koniec prosi brata, by nie brał tego wszystkiego na poważnie - to tylko jego wyobraźnia.

Bardzo jest mi bliski ten rodzaj wielowarstwowego, indywidualnego podejścia do języka, form opowiadania oraz struktur komunikatów - paralelnych do samych treści życiopisania (zaliczam doń także swoje życie książkowe, czyli moje intensywne lektury wybranych tomów).    

Odbiorcy mojego  bloga (GLOB-u) mogli się wielokrotnie przekonać, że świat tu kreowany (z liter, dźwięków, obrazów - statycznych i ruchomych- za pomocą technologii internetowych oraz steganografii czyli technik sekretnego kodowania) nie jest tradycyjnym komunikatem. To nie jest proste przeniesienie do Internetu formuły prasowego artykułu czy Gutenbergowskiego drukowanego kodeksu (książki). I nie chodzi tu wyłącznie o multimedialność moich internetowych wpisów oraz ich kolażowy styl.

Kto chce zapoznać się z jednym z najbardziej wyrazistych moich hipertekstów, aby na konkretnym przykładzie ujrzeć różnicę między moim sieciowym GLOB-em, a linearnym dziennikarstwem, zachęcam do kliknięcia TUTAJ. Już teraz, albo po zapoznaniu się do końca z aktualnym wpisem. To też jest typowa cecha mojego stylu pisania i związanej z nim lektury, że hipertekst w odróżnieniu od tekstu nie ma wyraźnego początku i końca.

Często rozwidla się, meandruje, tworzy kłącza i pętle.

.eltęp i azcąłk yzrowt ,ejurdnaem ,ęis aldiwzor otsęzC               

Lustrzane pismo jest tu tylko obrazem sieciowych "ciągów".  

Ta wersja pisanej polszczyzny przypomina zapis w języku hebrajskim - z prawa na lewo.

Tych podobieństw jest zresztą znacznie więcej. Są bowiem takie moje hiperteksty, które mają strukturę "cebuli". Zawierają nie tylko literalne, ale i "szyfrowo-cyfrowe" znaczenia.      

Z tego powodu cenię sobie takie właśnie książki jak tom Renaty Baume. Często - choć nie zawsze, żeby nie było aż tak przewidywalnie - wybieram je tutaj do omówienia. Stąd na przykład cykl poświęcony awangardowym francuskim książkom z nurtu OuLiPo, w tym oryginalnym płodom George’a Pereca.     

Mottem podobnych lektur (motto w hipertekście nie musi być na początku) jest Mickiewiczowski czterowiersz ze "Zdań i uwag":

Są prawdy, które mędrzec wszystkim ludziom mówi,

Są takie, które szepce swemu narodowi;

Są takie, które zwierza przyjaciołom domu;

Są takie, których odkryć nie może nikomu.

Takie warstwowe prawdy - moim zdaniem - zawiera właśnie książka Renaty Baume pt. "Będziesz moim słońcem. Opowieść o Józefie i Rebece Bauach", nawet jeśli autorka, co wynika z mojego z nią wywiadu, nie do końca zdawała sobie sprawę z konsekwencji swojego pisarskiego debiutu. Dla mnie jednak to dodatkowy argument za OBIEKTYWNYM charakterem utrwalonego przez nią obrazu wielości rzeczywistości. Baume zajmując się biografią niezwykłych ludzi, tak intensywnie przeżywających świat w tak "gęstym" czasie, natrafiła na wyjątkowo cenny poznawczo materiał. I co ważne - ujawniła jego ukryty sens (bez podkreślania swojej roli w tym odkryciu).       

W każdym razie ja odnalazłem na swój własny użytek nową odsłonę Mickiewiczowskiej formuły wielowarstwowej prawdy w tej rewelatorskiej książce.

Cytat

Hebrajski jest językiem semickim, więc nadaje się bardziej niż języki indoeuropejskie do tego, by badać słowo, studiować je i pytać o wszystkie możliwe odczytania. Ponieważ hebrajski pisany jest bez samogłosek, jest bardzo wiele sposobów interpretacji słów. Dlatego nasza tradycja polega na nieustannych próbach badania słów, odszukiwania ich sensu. Nazywamy to PARDES. Składają się na nią PSZAT, czyli czytanie pierwsze, dosłowne, REMEZ, czyli alegoria, która wskazuje na coś innego. Następnie DRASZ, który koncentruje się na interpretacji pochodzącej z nauki. Wreszcie SOD, kierujący się ku znaczeniu mistycznemu. Józef Bau dodał do tego jeszcze jeden aspekt, a mianowicie wymiar graficzny liter. Nie tylko sens, ale i wymiar graficzny. Wyszukiwał wszelkiego rodzaju powiązania graficzne z literą i dźwiękiem.

Józef Bau w swych badaniach lingwistyczno-kabalistycznych poszedł jeszcze dalej, ponieważ poszukiwał łącznika pomiędzy dwoma językami, z którymi był duchowo związany. Nie sposób tych studiów nie wiązać z próbami dotarcia do istoty własnej, dwoistej, żydowsko-polskiej tożsamości. Dlatego - pomimo naukowych zastrzeżeń wobec metodologii Baua - ja traktuję jego dociekania z pełną powagą. Uważam bowiem - za Mickiewiczem - że są językowe "prawdy żywe", które nie poddają się scjentystycznej, stricte racjonalistycznej weryfikacji.        

Cytat

W liście do profesora Chomicza pisze o swojej nowej obsesji - poszukiwania podobieństw między hebrajskim a polskim. Bo czyż przypadkiem tylko po polsku mówi się "moneta", gdy po hebrajsku MONE znaczy "liczyć"? I jak wytłumaczyć etymologię przekleństwa "cholera", jeśli nie poprzez hebrajski, w którym CHOLE to "chory", a RA znaczy "źle"? Po polsku mamy "mieszkanie", po hebrajsku dziwnym zbiegiem okoliczności MASZKANTA to "spłata za mieszkanie", zaś "kiesa" i "kasa" prowadzą do "kieszeni" (KIS). Nie mówiąc już "sakiewce", bo SAK to "worek", a KESEF to "pieniądz".

Jeśli nawet nie do końca serio - zresztą podobnie jak sam Józef Bau - będziemy podchodzić do tych etymologii, nawet jeśli mogą być one fałszywe, to oddają głębszy zamysł, choćby artystyczny. Mickiewiczowski trop odnajdujemy w znaczącym wierszu poety "Powrót taty do ghetta". To trawestacja ballady naszego (polsko-żydowskiego, jak twierdził Artur Sandauer) romantycznego wieszcza:

Słuchajcie córki, ubierzcie opaski

i idźcie za radą mamy,

by policjanta błagać o łaski,

na placu Zgody u bramy.

Tato nie wraca, dziewiąta wnet przecie,

kolacja czeka na stole,

a tu podobno policja dziś w ghetcie

ostrą prowadzi kontrolę.

Utwór opisujący gehennę w otoczonym murami krakowskim Podgórzu pochodzi z tomu Józefa Baua, tworzonego w getcie i obozie koncentracyjnym, zbiorze z własnoręcznie wykonanymi grafikami, pod znaczącym tytułem "Światija". Świat i ja?           

Cytat

"Nazwałeś swój wojenny tomik poezji SZIWITI-JA?"- zapytał go kiedyś jeden kolega. "Przecież to najświętsze słowa w hebrajskim. Wiszą w każdej synagodze!" Pierwsze słowo Psalmu 16 - SZIWITI - oznacza "umieszczam", "stawiam". Po nim miejsce zajmuje pisany ogromną czcionką tetragram - niewysłowione imię Boga, przedstawionego za pomocą czterech liter hebrajskiego alfabetu JUD-HE-WAW-HE. Synonimami bożego imienia są między innymi HA-ADONAJ (mój Pan), HA-ELOHIM (prawdziwy Bóg) czy HA-SZEM (Imię). A także JA (Bóg), jak w ŚWIATIJA Józka Baua. "Stawiam Boga zawsze przede mną, gdy On jest po prawicy mojej, nie zachwieję się". Reszta psalmu ułożona jest na wzór menory - żydowskiego siedmioramiennego świecznika. Namalowane na okładkach modlitewników, średniowiecznych pergaminów, zdobiące ściany bożnic i domów, SZIWITI służą do kontemplacji Najwyższego, przywoływania mistycznych mocy i pieczy anielskiej.

Życie i twórczość Józefa Baua, jeśli nie dowodem, to jest co najmniej przesłanką, że nasze życie nie jest tylko biologicznym fenomenem poddanym regułom przypadku. Kto STAWIA JA na piedestale, JA - nie w sensie samoistnej, samolubnej monady, ale JA (BOGA) stojącego za ludzką jednostką - pozostanie niezachwiany w każdej życiowej sytuacji. Inny, który próbuje sprowadzić JA do roli ruchomej białkowej bryły, oznaczonej porządkowym numerem, nie ma szans, w rozrachunku ostatecznym.

Hebrajskie JA pod polskim JA to nie tylko językowa, ale i egzystencjalna redundancja, pozwalająca na zachowanie życia słowa, po śmierci tego, który je wypowiedział.

Obóz koncentracyjny w Płaszowie Niemcy utworzyli na terenie żydowskiego cmentarza. Na jednej z grafik Józefa Baua żydowscy więźniowie w pasiakach na rozkaz hitlerowców rozbijają młotami i dłutami kamienne płyty - cmentarne macewy. 

Cytat

Józef Bau zmarł 24 maja 2002 roku. Spoczął we wspólnym grobie z żoną Rebeką na podtelawiwskim cmentarzu Nachlat Icchak.