Dziś rano Iran wystrzelił w kierunku Izraela 15 pocisków balistycznych, ten odpowiedział atakiem na miasto Karadż, w okolicy Teheranu. Wieczorem pociski poleciały w kierunku amerykańskich baz w regionie. Nie słabnie wymiana ognia po zaangażowaniu się Stanów Zjednoczonych w tę wojnę. Dlaczego Trump zdecydował się w nią włączyć? "Miał dużą szansę budować pokój w regionie. Nie wykorzystał jej z sobie tylko wiadomych powodów" - tak w Radiu RMF24 ocenił decyzję Donalda Trumpa prof. Przemysław Osiewicz z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Deklarowany cel tego konfliktu to "wyeliminowanie zagrożenia ze strony programu atomowego Iranu". Natomiast amerykański wywiad przekonywał niedawno, że nie ma dowodów na to, żeby Iran prowadził wojskowe badania atomowe, pomimo dalszego wzbogacania uranu. Z kolei prezydent Trump oznajmił, że "chce uczynić Iran ponownie wielkim". Tym samym zaprzeczył słowom wiceprezydenta J.D. Vance’a. Ten stwierdził, że działania USA nie są wojną z Iranem i nie mają na celu zmiany reżimu ajatollahów.
Kto mówi prawdę i jaki jest cel zaangażowania USA w konflikt na Bliskim Wschodzie? Odniósł się do tego gość Tomasza Terlikowskiego.
Mamy do czynienia z rozdźwiękiem między prezydentem i wiceprezydentem, a co gorsza, jeszcze między służbami wywiadowczymi. Opinia publiczna w USA jest podzielona. Tak naprawdę zmiana reżimu jest absolutnie nierealistyczna i żadne operacje z powietrza tego nie wprowadzą, a wykorzystanie wojsk lądowych nie wchodzi w ogóle w rachubę - ocenił prof. Osiewicz.
Dodał, że Iran był otwarty na pokojowe negocjacje w sprawie programu atomowego. Główny irański negocjator przed izraelskim atakiem deklarował, że Teheran jest gotowy zrezygnować z tego programu i chce dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak dwa dni później został zabity przez siły izraelskie.
Nie da się w ten sposób negocjować. Można tylko popchnąć Irańczyków w stronę scenariusza północnokoreańskiego, czyli absolutnej izolacji. Doprowadzi to do sytuacji, w której oni wyprodukują broń nuklearną, bez względu na koszty i konsekwencje. Wtedy już nie będzie odwrotu i Iran stanie się, w jakimś sensie, strategicznie nietykalny - stwierdził ekspert.
Prof. Przemysław Osiewicz ocenił, że Stany Zjednoczone mają wiele "marchewek", którymi mogły zachęcić Iran do dalszych negocjacji i zrezygnowania z programu atomowego.
Irańczykom zależy na zniesieniu sankcji i na handlu, także z nami. Na tym, żeby czerpać z tego dochody i poprawiać swoją sytuację gospodarczą, która w tej chwili jest opłakana. Już była przed wojną, a teraz będzie tylko gorzej - mówił.
Wyjaśnił, że jednym z czynników, które "pchnęły Iran w kierunku izolacji i w objęcia Rosji" były decyzje Donalda Trumpa z 2018 roku, kiedy wznowił sankcje na Iran.
Błąd popełniony przez prezydenta Trumpa w 2018 roku jest praprzyczyną dzisiejszych problemów. Przywrócił on wówczas stosowanie sankcji rozszerzonych. Poza tym, że amerykańskie koncerny przegrywały przetargi ogłaszane przez Iran, nie miał żadnych powodów do przywracania tych sankcji. Wtedy czarę goryczy przelało to, że Airbus wygrał kontrakt na dostawy cywilnych samolotów dla Iranu i pokonał w tej konkurencji Boeinga - przypomniał prof. Osiewicz.
Rozmówca Tomasza Terlikowskiego wskazał, że pod kątem militarnym Izrael i Stany Zjednoczone mają znaczącą przewagę nad Iranem. Ocenił, że w tej sprawie "Iran może niewiele zrobić"
W dłuższej perspektywie wystąpi tam "syndrom oblężonej twierdzy". Poczucie krzywdy będzie tkwiło głęboko nie tylko wśród polityków irańskich, ale w większości społeczeństwa - mówił.
Ekspert ocenił, że Iran może dalej burzyć ambicje Donalda Trumpa o budowaniu nowego "Pax Americana" w regionie Bliskiego Wschodu.
Wskazał też, że pomimo wielu różnic w świecie arabskim panuje wspólny mianownik. Chodzi o "postawę antyizraelską".
W większości państw arabskich częścią wspólną jest to, że "ulica arabska" jest od zawsze nastawiona przeciwko Izraelowi. Nie jest oczywiście proirańska, ale patrząc na to, co się dzieje w Strefie Gazy i patrząc na ataki Izraela na Iran, zdecydowanie się radykalizuje (...). Pojawiają się nawet filmy, jak ludzie w państwach arabskich sąsiadujących z Izraelem, wiwatują na widok pocisków lecących w stronę chociażby Tel Awiwu. To są niepokojące obrazy - podsumował prof. Przemysław Osiewicz, naukowiec z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Opracowanie: Tadeusz Węsierski