Noc Kupały to szczególny czas - zarówno w przyrodzie, jak i tradycji. "To hołd oddawany pewnym procesom naturalnym, od których dzisiaj się nie tyle odżegnaliśmy, co po prostu straciliśmy z nimi kontakt" - mówi RMF FM dr Damian Kasprzyk z Instytutu Etnologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Dla naszych słowiańskich przodków to był czas pełen magii i radości - zauważa dr Damian Kasprzyk. Noc z 21 na 22 czerwca to moment przesilenia letniego, kiedy zachód i wschód słońca dzieli zaledwie 7 godzin.
Tej prawdziwie ciemnej nocy jest naprawdę niewiele. To jest w ogóle bardzo ciekawe zjawisko - moment nastania zupełnej ciemności i moment, kiedy ta ciemność zostaje już rozświetlona brzaskiem poranka, jest naprawdę bardzo krótki - wyjaśnia ekspert.
Podkreśla, że jasność nocy była dla dawnych społeczności źródłem wielkiej nadziei. To przynosiło radość, ponieważ w ciemności człowiek czuł się i czuje nadal niepewnie. Nie wiemy, co się dzieje wokół, tracimy orientację, a zatem pojawia się strach. Nasi przodkowie, rolnicy, ale i dzisiejsi rolnicy wiedzą, że światło jest potrzebne do wegetacji, wzrostu. W związku z tym cieszono się, ponieważ zwiastowało to zbiory i ratunek na wypadek głodu.
Z Nocą Kupały wiążą się liczne rytuały i tradycje. Kawalerowie skakali przez ogniska, by wykazać się odwagą i sprawnością. Panny z kolei wiły kwietne wianki, które rzucały do wody - miały one wskazać kierunek, z którego nadejdzie przyszły ukochany.
To hołd oddawany pewnym procesom naturalnym, od których dzisiaj się nie tyle odżegnaliśmy, co po prostu straciliśmy z nimi kontakt. Ci, którzy żyli nad Wisłą przed rozpowszechnianiem tutaj chrześcijaństwa, również wierzyli i również mieli swoich bogów - mówi dr Kasprzyk.
Wiele osób sądzi, że tej nocy czczony był bóg o imieniu Cupiał, jednak to mit. To postać, która się pojawia w literaturze dopiero w XVII wieku. W związku z tym jest wielkie prawdopodobieństwo, że bóstwo o takim imieniu u dawnych Słowian nie istniało - precyzuje ekspert.
W łódzkim Ogrodzie Botanicznym od godz. 22 odbędzie się widowisko obrzędowe "Noc Świętojańska". W niezwykłej scenerii największego stawu w sercu ogrodu będzie można uczestniczyć w magicznych tańcach z pochodniami, puszczaniu wianków na wodzie i pokazach inspirowanych dawnymi wierzeniami.
W różnych instytucjach kultury takie świętowanie jest podejmowane, ale świętują także rodzimowiercy słowiańscy, dla których jest to bardzo konkretny moment w cyklu obrzędowym - mówi w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie Radia RMF24 dr Joanna Malita-Król z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka książki "W rytualnym kręgu. Opowieść o współczesnych poganach w Polsce".
To na pewno jest bardzo szeroki krąg, bo Noc Kupały jest świętowana na różne sposoby. To może być po prostu radosne święto początku lata, bez naleciałości religijnych - wyjaśnia, podając za przykład krakowskie Wianki.
Tegorocznej nocy ma sprzyjać pogoda, więc mowa nawet o tysiącach świętujących osób. Jak informuje specjalistka, wyznawców przedchrześcijańskich wierzeń może być w Polsce nawet kilka tysięcy. To takie bezpieczne założenie, tak też mówi najnowszy spis powszechny. Niektórzy badacze mówią nawet o dziesięciu, może kilkunastu tysiącach. Jest to mniejszość w polskim krajobrazie religijnym, która jest coraz bardziej widoczna, która rośnie - wyjaśnia autorka.
Noc Kupały co roku przypada na okres przesilenia letniego. Dla przedchrześcijańskich Słowian i rodzimowierców słowiańskich momenty graniczne w roku przesilenia były bardzo ważne, bo pokazywały nowe momenty otwarcia - tłumaczy dr Malita-Król. Wspomina także o dwóch wątkach boskich.
Z jednej strony mamy boga znanego jako Jaryło, który wiąże się z płodnością i witalnością, ale wiosenną. I mamy Dadźboga, który jest bogiem słonecznym, solarnym, który teraz triumfuje, bo słońce ma największą moc w tej chwili - wskazuje badaczka.
Zwraca uwagę także na szczytowy moment jego panowania, kiedy trwa najdłuższy dzień oraz najkrótsza noc.
Kupałę też postrzega się jako święto związane z wodą i ogniem. Jeśli traktujemy to jako pierwiastki żeński i męski, to możemy też pomyśleć o Kupale jak o słowiańskich walentynkach i to też w tej obrzędowości widać - zauważa ekspertka.
Wśród przykładowych aktywności wymienia puszczanie wianków na wodę czy wspólne skakanie przez ognisko.
Nie tylko u rodzimowierców słowiańskich widać chęć powrotu do tego, co było dawniej, do bliskości z naturą, do świętowania zgodnie z porami roku. Współczesnych pogańskich ścieżek jest więcej - mówi w internetowym Radiu RMF24 dr Joanna Malita-Król, z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka książki "W rytualnym kręgu. Opowieść o współczesnych poganach w Polsce".
Opracowanie: Julia Domagała