"Uważam, że powinniśmy zalegalizować prostytucję, w tym sensie, żeby osoby, które pracują w tej branży, mogły liczyć na wsparcie państwa, a nie żeby wiązało się to ze ściganiem" - powiedziała kandydatka Lewicy w wyborach prezydenckich Magdalena Biejat w Porannej rozmowie w RMF FM. Polityczka podkreśliła, że jest zwolenniczką modelu francuskiego, a więc takiego, w którym ściga się sutenerów.
- Kandydatka Lewicy na prezydenta wyraziła poparcie dla legalizacji prostytucji, opowiadając się za modelem francuskim, który nie penalizuje sexworkerów, lecz ściga sutenerów
- Magdalena Biejat podkreśliła konieczność dbania o bezpieczeństwo kobiet pracujących w branży sexworkingu
- W kwestii opodatkowania prostytucji, stwierdziła, że ważniejsze jest zapewnienie wsparcia dla osób pracujących w tej branży, niż ich ściganie
- W rozmowie poruszono wątek modelu skandynawskiego, który penalizuje klientów prostytutek
Kampania wyborcza w ramach wyborów prezydenckich w Polsce wchodzi w decydującą fazę. W Porannej rozmowie w RMF FM gościem była kandydatka Lewicy Magdalena Biejat. Polityczka podzieliła się opinią na temat propozycji zalegalizowania prostytucji w Polsce. Zaczątkiem do tego było pytanie, które marszałkini Senatu zadała słuchaczka radia. Odpowiedź Magdaleny Biejat może budzić kontrowersje.
Kandydatka Lewicy postawiła na szczerość i wprost przyznała, że w debacie o legalizacji prostytucji pozycjonuje się po stronie zwolenników takiego rozwiązania. Jestem zwolenniczką modelu francuskiego, czyli takiego, w którym nie penalizuje się osób pracujących w prostytucji, ale ściga sutenerów, którzy czerpią z tego zyski - stwierdziła. Dodała, że opowiada się za tym, by "przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo kobiet" pracujących w sexworkingu.
Dopytywana, czy wobec tego sexworkerzy powinni płacić podatki, stwierdziła, że opodatkowanie tej branży nie jest głównym problemem. Uważam, że powinniśmy zalegalizować prostytucję w tym sensie, żeby osoby, które pracują w tej branży mogły liczyć na wsparcie (państwa - red.), a nie żeby wiązało się to ze ściganiem - oceniła kandydatka w wyborach prezydenckich.