Poszukiwania ofiar ukraińskich nacjonalistów w nieistniejącej już wsi Puźniki mają być kontynuowane – przekazała w rozmowie z PAP Alina Charłamowa z ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności. Ekspertka wskazała, że w Puźnikach najprawdopodobniej jest jeszcze jedna zbiorowa mogiła, a do ukraińskich władz ma zostać skierowana prośba o możliwość kontynuowania prac. Prof. Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego opowiedział, na co konkretnie natknęli się naukowcy, odkopując masowy grób Polaków.
Uważamy, że może tam być jeszcze jedna zbiorowa mogiła, gdzie pochowano drugą połowę (pomordowanych w Puźnikach - PAP) ludzi. Nie wiemy obecnie, gdzie się ona znajduje, ale zapewne gdzieś w pobliżu. Dlatego będziemy ponownie ubiegać się o pozwolenia na nowe prace poszukiwawcze i nowe badania - podkreśliła Charłamowa.
Ukraińska archeolog ujawniła, że w mogile, z której szczątki już ekshumowano, były one pochowane w nieładzie. Zdziwiło mnie, że były ułożone czaszkami w różne strony, jedne na drugich - wyjaśniła.
Po zakończeniu ekshumacji szczątki odnalezionych tam osób zostały przewiezione w bezpieczne miejsce - powiedziała Charłamowa. Mamy ustalenia (z polską stroną), że nie informujemy o tym miejscu, by uniknąć różnego rodzaju prowokacji. Jest to jednak miejsce, gdzie są one bezpiecznie przechowywane aż do ponownego pochówku - zaznaczyła.
W środę, odnosząc się do ekshumacji w Puźnikach, szefowa resortu kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska oceniła, że jest to społeczny, polityczny, dyplomatyczny i psychologiczny przełom, który będzie miał kluczowe znaczenie dla dbałości o pamięć historyczną.
W powyższym artykule znajdziecie więcej informacji na temat obecnego stanu ubiegania się o zgody na ekshumacje ofiar zbrodni wołyńskiej.
Jak poinformował prof. Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, wielkość wykopu mogiły w Puźnikach to obwód ok. 13 m. Sama mogiła ma 4,4 na 1,60 m. Była zorientowana na osi północ-południe, a jej głębokość to pół metra. Była bardzo płytką mogiłą. Mówimy o mogile, ale tak naprawdę to miejsce ukrycia zwłok, czyli to tak naprawdę taka mogiła sanitarna. Nie można tego nazywać grobem. Jest to bardziej miejsce, w którym zwłoki zostały po prostu ukryte - mówił.
Nadaliśmy 42 numery podejmowanym szkieletom oraz 172 numery obiektom, które odnaleźliśmy przy szczątkach. Na podstawie przeprowadzenia analizy antropologicznej ustaliliśmy, że wśród ekshumowanych szczątków znajdowały się szczątki co najmniej 11 osób małoletnich, poniżej 18. roku życia, szczątki minimum 16 kobiet oraz 10 mężczyzn - powiedział prof. Ossowski.
Odnosząc się do stanu zachowania szczątków, ocenił go jako "przeciętny". One były z reguły źle zachowane, w doskonałym stanie nie było zachowanych żadnych szczątków. Dobry stan zachowania to są jedynie 3 osoby. Przeciętny - 12, zły stan - 15. To pokazuje, z jak trudnym obiektem mieliśmy do czynienia - zauważył.
Wynikało to, jak mówił, z wielu kwestii. Jedna to liczba osób pochowanych w bardzo niewielkim grobie. Druga kwestia to obecność wielu osób poniżej 18. roku życia oraz kolejna rzecz to drzewa, które porastały tę mogiłę, które doprowadziły do znacznej degradacji szczątków - wyjaśnił prof. Ossowski.
Przedmioty osobiste, które odnajdowaliśmy, jednoznacznie wskazują na ludność polską. Medaliki, krzyżyki, drobne przedmioty. Tych przedmiotów wbrew pozorom nie jest dużo. 172 przedmioty na odnalezione 42 ofiary to niewielka liczba przedmiotów. Natomiast są to przedmioty jednoznacznie wskazujące i jest sporo przedmiotów osobistych - dodał.
Puźniki to dawna wieś w dzisiejszym obwodzie tarnopolskim na zachodzie Ukrainy, gdzie w nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. ukraińscy nacjonaliści wymordowali - według różnych źródeł - od 50 do 120 Polaków. 24 kwietnia rozpoczęły się tam ekshumacje - pierwsze takie prace od zniesienia przez stronę ukraińską w listopadzie 2024 r. zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Podczas ekshumacji w Puźnikach wydobyto szczątki co najmniej 42 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci.
W pracach koordynowanych przez Fundację "Wolność i Demokracja" brali udział eksperci z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, firmy Wołyńskie Starożytności oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Prace są w całości finansowane z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.