Zarzuty dotyczące odtajnienia części planu obronnego Polski "Warta" usłyszał w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie Sławomir Cenckiewicz. Były szef Wojskowego Biura Historycznego stwierdził, że jest "dumny" z postawionych mu zarzutów i "niczego nie żałuje".
- Sławomir Cenckiewicz stwierdził, że usłyszał zarzuty za ujawnienie informacji w serialu "Reset".
- Nie przyznał się do winy; stwierdził, że jest dumny z zarzutów.
- Przed prokuraturą wspierali go m.in. Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak i Mateusz Morawiecki.
- Zarzuty w tej sprawie usłyszał też Mariusz Błaszczak.
- Sprawa dotyczy ujawnienia tajnych planów obronnych Polski.
"Ogłoszono dziś zarzut byłemu Dyrektorowi Wojskowego Biura Historycznego Sławomirowi Cenckiewiczowi, który pod koniec lipca 2023 r. pomógł byłemu Ministrowi Obrony Narodowej Mariuszowi Błaszczakowi popełnić zarzucane mu przestępstwo przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistych dla swojej formacji politycznej - tj. Partii i Komitetu Wyborczego 'Prawo i Sprawiedliwość', polegające na zniesieniu klauzuli 'Ściśle Tajne' oraz 'Tajne' z fragmentów dokumentów planowania operacyjnego szczebla strategicznego" - poinformowała prokuratura.
Postępowanie dotyczące Cenckiewicza prowadzone jest w wydziale ds. wojskowych prokuratury okręgowej. Grozi mu do 10 lat więzienia. Po przeprowadzeniu czynności były szef WBH oświadczył, że otrzymał zarzuty w związku z ujawnieniem informacji w serialu dokumentalnym "Reset", który w 2023 r. emitowała TVP.
Zarzuty dostałem i jestem z nich szczególnie dumny - podkreślił Cenckiewicz. Stwierdził, że zarzuty dostał tak naprawdę za to, że zrobił z Michałem Rachoniem film "Reset".
Odcinek 12, w którym ujawniłem plany Donalda Tuska na wypadek wojny, to znaczy wycofanie się na linię Wisły. I stąd moja duma, że ja zrobiłem ten film - powiedział Cenckiewicz, na którego pod prokuraturą czekali jego sympatycy.
Niczego nie żałuję, nie przyznałem się oczywiście do jakichkolwiek przestępstw - podkreślił Cenckiewicz. Podziękował też za demonstrację przed prokuraturą w jego obronie pod hasłem "Nie stój na linii Wisły jak Tusk".
W trakcie przesłuchania zarządzono przerwę, bo pojawił się wniosek o wyłączenie prokuratora prowadzącego sprawę - prok. Marcina Maksjana.
Pan Maksjan nigdy nie powinien prowadzić żadnych śledztw politycznych, a już w szczególności nie powinien prowadzić żadnych czynności i śledztw w stosunku do mnie - ocenił były szef WBH.
Rano przed budynkiem prokuratury na Cenckiewicza czekała grupa kilkudziesięciu osób, wśród nich prezes IPN i kandydat na prezydenta popierany przez PiS Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak, były premier Mateusz Morawiecki i inni politycy PiS.
Były szef WBH przemawiając do zgromadzonych, nazwał premiera Donalda Tuska "wrogiem wolności", "patologicznym kłamcą" a także osobą, która "walczy z prawdą i wolnym słowem". Ocenił, że Błaszczak, ujawniając w 2023 r. informacje z planu "Warta", odnalazł materiały "świadczące o tym, że Tusk szykował Polsce kompletną katastrofę militarną, polityczną i dziejową". Dzisiaj za to minister Błaszczak, i my wszyscy również, jesteśmy ścigani - dodał. Błaszczak powiedział, że spotkanie przed "nielegalnie przejętą prokuraturą" odbywa się w obronie prawdy, gdyż "obecna patologiczna władza próbuje zaciemnić sytuację i zatrzeć pamięć o swoich czynach".
Nawrocki ocenił, że należy bronić Cenckiewicza, który jako "jeden z największych polskich historyków XXI wieku" całe swoje życie poświęcił prawdzie. Jak dodał, dziś historyk płaci cenę i - mówił - "ma zostać zniszczony" za to, że "ma odwagę pisać, mówić prawdę i doradzać kandydatowi na prezydenta Polski".
Zebrani skandowali: "Precz z komuną", "Zdrada, zdrada", "Sławek, Sławek" oraz "tu jest Polska".
Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W kwietniu zarzuty pomocnictwa w tej sprawie usłyszało dwoje współpracowników byłego szefa MON: Agnieszka Glapiak, b. dyrektorka Centrum Operacyjnego MON, obecnie wiceszefowa KRRiT (wyraziła zgodę na podawanie nazwiska) oraz Piotr Z., b. dyrektor Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON. Oboje podejrzanych nie przyznało się do zarzucanych im czynów i odmówiło odpowiedzi na pytania.
Wcześniej, w marcu, zarzuty w tej sprawie usłyszał także Błaszczak, który również nie przyznał się do zarzutów, oceniając je jako bezzasadne. Przekonywał, że odtajnił fragmenty dokumentu z archiwum po to, by nie można było wrócić do koncepcji "obrony Polski na linii Wisły" i że zrobiłby to samo jeszcze raz.
Sprawa dotyczy sprawy odtajnienia, a następnie publicznego ujawnienia we wrześniu 2023 r. przez Błaszczaka części dokumentu planu użycia Sił Zbrojnych RP "Warta".
Powołując się na ten dokument, zarzucał wtedy politykom PO, że za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i "oddanie napastnikowi połowy kraju".
17 lipca 2024 roku szef SKW gen. Jarosław Stróżyk złożył w tej sprawie w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego szefa MON.
Według prokuratury Błaszczak, "podejmując decyzję o zniesieniu klauzuli tajności na dokumentach planowania operacyjnego ‘Plan Użycia Sił Zbrojnych RP (...)’, działał z naruszeniem prawa, bowiem pomimo że znajdowały się one w Wojskowym Biurze Historycznym, nie ustały ustawowe przesłanki ochrony zawartych w nich informacji niejawnych". Na jej wniosek Sejm zgodził się na pociągnięcie Błaszczaka do odpowiedzialności karnej - 6 marca uchylił posłowi PiS immunitet.